"Grace i Grace" Margaret Atwood
XIX wiek to okres, w którym wciąż
z powodzeniem królują na salonach długie kobiece suknie. Gdzie na ulicach
rozwijających się miast można spotkać prawdziwych dżentelmenów w eleganckich
frakach i garniturach. W końcu to lata, których niesamowity klimat najchętniej
odkrywam w czytanych książkach. „Grace i Grace”, dzieło Margaret Atwood, to
historia oparta na faktach, osadzona właśnie w moim ulubionym XIX wieku.
Autorka opisuje w nim losy nastoletniej Grace Marks podejrzanej o współudział w
morderstwie.
Dziewczyna pochodziła z Irlandii
Północnej, z ubogiej wielodzietnej rodziny, z którą z czasem wyrusza za ocean,
w celu rozpoczęcia życia w miejscu, gdzie łatwiej o pracę i godny byt. Długa i
wymagająca podróż statkiem przyczynia się jednak do niespodziewanej śmierci
matki Grace, która nie udźwignęła trudów wyprawy. Do Kanady rodzina Grace
dociera więc bez wsparcia opiekuńczej matki, za to u boku impulsywnego ojca
alkoholika. To on zmusza młodziutką Grace do podjęcia pracy zarobkowej, jako
służąca w pańskim domu.
Czytelnik poznaje Grace w 1851
roku, czyli w chwili, gdy dziewczyna odsiaduje w więzieniu wyrok za współudział
w zamordowaniu swojego chlebodawcy i jego gospodyni. Sytuacja Grace nie jest
jednak przesądzona, bowiem reprezentując wzorową postawę i zachowanie, ma
szansę na wcześniejsze wyjście na wolność. Tym bardziej, że całkowicie spokojna
i opanowana dziewczyna nie wykazuje jakichkolwiek zachowań i cech
charakteryzujących bezwzględną morderczynie. Grace cały czas również twierdzi,
iż nie pamięta dnia, w którym doszło do zabójstwa. Czy dziewczyna kłamie, czy
mówi prawdę? Zdania są podzielone, dlatego do wyjaśnienia zagadki i odkrycia
sekretów Grace zostaje zatrudniony doktor Jordan, lekarz specjalizujący się w
chorobach umysłowych, który sprawę dziewczyny traktuje, jako szansę na rozwój
swojej medycznej kariery.
Mężczyzna nie podejrzewa jednak,
że codzienne sesje z oskarżoną, przyniosą więcej wątpliwości niż faktów
prowadzących do rozwiązania zagadki. Grace przybliża mu z niesamowitą
szczegółowością obrazy z własnej przeszłości, nieuchronnie zbliżając się do
dnia, w którym zostało popełnione słynne morderstwo. Czy doktor Jordan rozwikła
zagadkę i ustali rolę Grace w całym przedsięwzięciu? Czy oskarżona opuści mury
więzienia?
Losami Grace Marks, swego czasu,
żyło całe społeczeństwo. Historia młodziutkiej służącej oskarżonej o
zamordowanie swego pana budziła sporo kontrowersji, choćby przez sam wzgląd na
fakt, iż więcej w tej sprawie było niejasności i podejrzeń, niż prawdziwych i
rzetelnych informacji. Margaret Atwood oddała bardzo wiarygodny obraz tej
historii. Autorka stworzyła niejednoznaczną, miejscami wręcz dziwaczną postać
kobiety, która w sposób dwojaki oddziałuje na czytelnika i jego stanowisko w
całej sprawie. Grace bowiem, swoją skromnością i nienagannymi manierami, raz
wzbudza w czytelniku współczucie za niesprawiedliwy osąd, który zmusił młodziutką
dziewczynę do pobytu w więzieniu, kolejnym zaś, poprzez częsty chłód i wyrachowanie
sugeruje, iż Grace musiała mieć związek ze śmiercią swojego pana.
Autorka, wykorzystując liczne
retrospekcje, wplatając również w utwór akta rozprawy i korespondencję
bohaterów sprawiła, iż całość wypada niesamowicie wiarygodnie. Czytelnikowi
nieustannie towarzyszą wątpliwości, co do szczerości Grace i jej zeznań.
Nietrudno też o snucie własnych domysłów i teorii, bowiem cała historia
opowiedziana jest w ten sposób, by pozostawiać pewne luki i niedomówienia.
Ocena: 8/10
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję:
Na razie się nie skuszę, ale ogólnie czuję się całkiem zainteresowana tą pozycją.
OdpowiedzUsuńIntrygująca lektura :) może kiedyś. Tytuł zapisuję.
OdpowiedzUsuńMoi znajomi zaczęli oglądać serial i byli pod sporym wrażeniem, ja oczywiście odpuściłam, bo jak wiadomo - zawsze najpierw książka :)
OdpowiedzUsuńKręcę nosem na książki, które osadzone są w średniowieczu, gdzieś na dworach, historyczne i w ogóle, a to co dziś czytam na blogspocie i yt to tylko własnie takowe pozycje. Może jest w nich coś takiego, że wypadałoby sięgnąć w końcu po jakąś taką pozycję...
OdpowiedzUsuń