"Utrata" - Rachel Van Dyken
Czy na los człowieka oddziałuje
bezpośrednio jego przeznaczenie? Czy bolesne doświadczenie jest
tylko kolejnym ogniwem w dużej, samonapędzającej się machinie
zwanej życiem, w której z góry nakreślono instrukcję działania?
W końcu, czy doświadczany ból ma swoje własne uzasadnienie, które
w efekcie prowadzi tylko do faktycznego celu naszej życiowej
wędrówki?
Dla osiemnastoletniej Kiersten czas
zatrzymał się miejscu, odkąd dwa lata temu jej życie napiętnowane
zostało widmem największej straty – w tragicznym wypadku bowiem
zginęli ukochani rodzice dziewczyny. Od tej pory Kiersten szczelnie
okryła swoje serce nieprzepuszczalnym pancerzem, gotowym chronić ją
przed kolejną niespodziewaną falą cierpienia, którą w każdej
chwili może przynieść z sobą życie. Wszystko zmienia się w
dniu, gdy dziewczyna pierwszego dnia w nowej szkole poznaje
przystojnego Westona – opiekuna grupy, który jest nie tylko
gwiazdą szkolnego footballu, ale przede wszystkim synem bogatego i
wpływowego biznesmena. Chłopak zauroczony urodą Kiersten, pod
którą kryje się niespotykana kruchość i delikatność,
postanawia odkryć mroczne tajemnice dziewczyny i przepędzić z jej
życia demony przeszłości, które dotychczas stanowiły skuteczne
hamulce w doświadczaniu uroków życia.
Początkowa niechęć Kiersten szybko
zostaje zastąpiona prawdziwą sympatią, która z dnia na dzień
przeradza się w gorące uczucie miłości. Para nastolatków coraz
bardziej się do siebie zbliża, zapominając jednak przy tym, że
przeznaczenie ma już swój własny gotowy plan na ich życie, które
niekoniecznie przystrojone jest w kolorowe barwy szczęścia i
promiennej radości. Weston bowiem skrywa przed dziewczyną smutną
prawdę, która bezwzględnie przekreśla jego każde myślenie „o
jutrze”. Widmo śmiertelnej choroby, które ciąży nad chłopakiem
niszcząc wszelkie jego marzenia i plany na przyszłość, w momencie
zasmakowania uczucia miłości, wzrasta tylko o kolejne brzemię
utrudniające pojednanie ze śmiercią. Weston odlicza dni do
operacji, która może być zarówno jego początkiem, jak i
bezwzględnym końcem nastoletniego życia. Jakie zakończenie
zapisze się w historii tego związku? Czy gorące uczucie, które
tak niespodziewanie połączyło Westona i Kiersten, zostanie
przerwane wraz z niesprawiedliwą śmiercią chłopaka?
Schematy. Choć wyłaniają się
bezpośrednio już z krótkiego zarysu fabuły, to nie one stanowią
główną wadę recenzowanej powieści. Przede wszystkim dialogi i
swoista sztuczność w zachowaniu postaci przeszkadzały mi pełnym
odbiorze tragedii, która boleśnie doświadczyła bohaterów
bestsellerowej „Utraty”. Jestem romantyczką w pełnym tego słowa
znaczeniu, ale płomienne uczucie, które niespodziewanie spada na
bohaterów niczym grom z jasnego nieba, jest dla mnie mało
wiarygodne, tchnie sztucznością i naiwnością. Uczucie budowane na
fundamentach wspólnych doświadczeń jest dla mnie synonim
prawdziwej miłości, a nie te uruchomione pod wpływem chwili i
pożądania. W przypadku relacji Westona i Kiersten zdecydowanie
zabrakło mi właśnie tego stopniowo wyłaniającego się obrazu
miłości, który często w sposób bezwzględny oddziałuje na
czytelnika - tu wszystko było szybkie, nieprzemyślane, trochę
naiwne.
Kolejnym niedociągnięciem, który
rzutuje na całościowy odbiór powieści są dialogi -
sentencjonalne, miejscami zbyt mądre, jak na dwójkę młodych
bohaterów, którzy choć co prawda przeżyli w swoim młodym życiu
wiele tragedii, to jednak w dalszym ciągu są tylko parą
nastolatków. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby życiowe
przemyślenia Westona równoważone by były odpowiednią ilością
humoru i dowcipu, typowego przecież dla nastoletniego wieku.
Niestety autorka przesadziła w drugą stronę, serwując
czytelnikowi porcję egzystencjalnych refleksji. Mimo nadmienionych wyżej
niedociągnięć, „Utrata” okazała się ciekawą, poruszającą
temat śmiertelnej choroby książką, która mimo wagi poruszanego
problemu, niesie z sobą swoisty morał, dający nadzieję w bólu i
cierpieniu. I choć powieść nie dostarczyła mi oczekiwanej porcji
emocji i wzruszeń, to z pewnością na kilka godzin przeniosła mnie
do bezwzględnego świata choroby, w którym prym wiodą przyjmowane
leki, a każde kolejne „jutro” jest tylko wielką niewiadomą,
uzależnioną od naszego przeznaczenia.
Ocena: 6/10
Za egzemplarz książki bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young :)
Fabularnie dość ciekawie, ale nie do końca czuję się przekonana. Raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńMam w planach cały czas!
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że pomimo wad zainteresowałaś mnie tą książką. Muszę przyjrzeć się jej bliżej :)
OdpowiedzUsuńNierealistyczne dialogi zbyt patetyczne, jak na wiek bohaterów chyba najbardziej irytują mnie w książkach. Na razie nie czuję potrzeby zapoznawania się z tą powieścią.
OdpowiedzUsuńOstatnio głośno o tej książce, ale nie mam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńMnie osobiście ta książka zachwyciła. Ma w sobie jakąś nieuchwytny klimat i czar.
OdpowiedzUsuńMam takie same odczucia jak Ty :)
OdpowiedzUsuńMam podobne zarzuty, choć oceniłam na 7. Historia piękna, ale niemiłosiernie cukierkowa. I zakończenie nierealne, ale nie chcę spojlerować, w kwietniu na pewno napiszę recenzję:)
OdpowiedzUsuńTakkk, zakończenie faktycznie oderwane od rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam książki, ale recenzje są przeróżne. Może zajrzę.
OdpowiedzUsuńTe wady mnie zupełnie odstraszyły - zwłaszcza ta sztuczność. Sztuczność i jednowymiarowe postaci o niezbyt dobrze zarysowanych relacjach z innymi w książkach mnie po prostu przerażają.
OdpowiedzUsuńMiłość spada na nastolatków jak grom z jasnego nieba... w tym wieku to normalne, szybko przyszło, szybko poszło. Fabuła przypomina mi pewien film, ale w nim to dziewczyna była śmiertelnie chora...
OdpowiedzUsuńArr nie cierpię takiej sztuczności w zachowaniu. Kurczę, a książka stoi na półce.
OdpowiedzUsuńSchematy i sztuczność strasznie mnie zniechęcają...
OdpowiedzUsuńNie przekonują mnie bohaterowie...
OdpowiedzUsuńBardzo chcę tę ksiązkę przeczytać!: )
OdpowiedzUsuńHm. Muszę przyznać, że twoja opinia jest pierwszą, w której nie przelewają się zachwyty na tą książką i bardzo dobrze, bo sprowadziła mnie na ziemię. :) Nadal mam ochotę przystąpić do lektury, ale już nie mam takich oczekiwań względem niej, jak wcześniej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Może kiedyś przeczytam, chociaż sztucznie zapisane dialogi nieco mnie odpychają. Nie lubię tego. :C
OdpowiedzUsuńMój nowy adres bloga. :)
absolutnie mam takie samo zdanie na temat książki.
OdpowiedzUsuńdla mnie przede wszystkim jest zbyt schematyczna. :)
Poluję na tę książkę od tak dawna, a ciągle mi umyka ;) nawet w Biedronkach dla mnie zabrakło, ale nie ustaję w poszukiwaniach.
OdpowiedzUsuń