"MATKOM NA CAŁYM ŚWIECIE - ZWŁASZCZA TYM, KTÓRE MUSIAŁY POŻEGNAĆ SWOJE DZIECI"
Utrata bliskiej osoby to osobista tragedia, którą każdy człowiek zmuszony jest przeżywać wielokrotnie w ciągu swojego życia. Nieznośny, palący ból, umiejętnie wówczas przysłania najmniejszą radość, pogrążając nas coraz bardziej w martwym otępieniu i marazmie. Kolejne upływające miesiące czy lata, to żadna gwarancja na lepsze życie. Rana bowiem wcale się nie zabliźnia, jedynie towarzyszący nam nieustannie ból, staje się jakby mniej zauważalny, a przy tym i mniej dotkliwy. Nie potrafię wyobrazić sobie, jak ogromne cierpienie trawi serce udręczonej matki, która straciła dziecko, nie znając prawdy o jego śmierci. Nie potrafię wyobrazić sobie, jak kurczowo musi trzymać się ona nadziei, że ukochane dziecko jednak żyje, tuż obok przeżywając na nowo własne życie. Porwanie to zdecydowanie najtrudniejsza forma straty.
Rok 1933. Maj. Potworna zimowa aura dotkliwie burzy porządek dnia mieszkańców Seattle, przynosząc z sobą niespotykane o tej porze roku ochłodzenie i obfite opady śniegu. Jednakże w życiu młodziutkiej Very Ray, ten pamiętny mroźny maj szczególnie boleśnie zaznaczy się w jej życiu, skuwając na zawsze lodem jej kochające matczyne serce. Uboga dziewczyna, która ledwo wiąże koniec z końcem, ciężko pracuje jako pokojówka w słynnym, ekskluzywnym hotelu Olympic, by zapewnić utrzymanie nie tylko sobie, ale przede wszystkim najdroższemu trzyletniemu synkowi - Danielowi. Pewnego dnia, pracując na nocną zmianę, Vera zmuszona jest zostawić śpiącego synka samego w domu. Gdy rano, z ogromną tęsknotą i niecierpliwością staje w końcu w progu swojego mieszkania, zastaje tylko niepokojącą ciszę. Daniel zniknął, zaś jego łóżko straszy bolesną pustką
Rok 2010. Maj. Potężna zima ponownie nawiedza Seattle, paraliżując całe miasto. Mroźna aura piętnuje kolejne życie kobiety. Młoda dziennikarka Claire, w wyniku tragedii, która rok temu zmieniła jej życie w pasmo nieustającego smutku, zaś potężnym cieniem położyła się na przyszłym szczęściu jej małżeństwa, musi znaleźć w sobie nowe siły, bowiem otrzymuje artykuł, który ma przywrócić ją do roli niezawodnej dziennikarki. Niepozorny materiał o śnieżycy, który zaatakował miasto dokładnie siedemdziesiąt siedem lat temu, stanie się furtką do poznania osobistej tragedii młodziutkiej Very Ray, której smutna historia nieoczekiwanie splecie się z bolesną stratą Claire, zaś swoista podróż w czasie wyklaruje ścieżkę do upragnionego wybaczenia i pogodzenia się z niesprawiedliwym losem.
"Jeżynowa zima" to moje pierwsze spotkanie z twórczością amerykańskiej autorki Sarah Jio. Historia przedstawiająca dwutorowo losy nieszczęśliwych kobiet, które dotknęło najstraszniejsze widmo straty, szczerze i prawdziwie chwyta za serce, tym samym na długo pozostając w pamięci czytelnika. Gdybym posiadała w domu starodawną biblioteczkę, opatrzoną szczególną nazwą „historie najpiękniejsze”, opowieść nakreślona przez amerykańską autorkę, zajęłaby w niej honorowe miejsce, znacznie górując nad resztą opowieści. Cała historia bowiem, utkana z doświadczeń jakie niesie życie, skłania do niesamowitej refleksji, zmusza do przewartościowania własnych celów i marzeń, w końcu daje nadzieję, że w ogólnym cierpieniu i bólu, przychodzi też czas na prawdziwą radość, która kiełkując powoli w pozornie martwym sercu, przywraca nową nadzieję, wiarę, że przekazywane dalej dobro, nie odbija się smutno w głuchej pustce, tylko powraca do nas ze zdwojoną siłą, w najmniej spodziewanym momencie. Szczera, prawdziwa, prosta historia pisana przez życie, którą każda kobieta powinna kiedyś koniecznie poznać. Opowieść, która na wskroś przeszywa serce, która jeszcze długo po skończonej lekturze, nie daje o sobie zapomnieć. Szczerze polecam!
Ocena: 8,5/10
Za możliwość poznania tej niesamowitej historii z całego serca dziękuję portalowi Sztukater:
Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale skoro książka tak znakomita, to chętnie ją poznam!
OdpowiedzUsuńPiękna historia! Czytałam powieść dwa razy i dwukrotnie mną wstrząsnęła.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie czytam takich książek, ale dla tej i chyba w ogóle dla dzieł Jio zrobię wyjątek, bo tyle pozytywnych opinii ostatnio czytam, że grzech zignorować.
OdpowiedzUsuńW sumie okładka wygląda jak czasopismo dla kobiet, tak właśnie mi się kojarzy, nie pomyślałabym, że jej treść może okazać się tak ciekawa i fascynująca :o
OdpowiedzUsuńhttp://dzikie-anioly.blogspot.com/
Ależ Ci zazdroszczę tej książki. Mam już za sobą dwie powieści tej autorki, a tę mam w planach. Muszę ją przeczytać, koniecznie!
OdpowiedzUsuńTeż ją chce! Nie znam autorki, ale czytając tą recenzję wiem, że i mnie książka chwyci za serce :)
OdpowiedzUsuńUtrata dziecka dla matki to nieopisana tragedia. Sama nie mam dzieci, ale jest to zbyt trudna lektura dla mnie w obecnej chwili. Może później...
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce. Będę miała ten tytuł na oku. Brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńWidziałam ją gdzieś, ale jakoś nie byłam przekonana. Szkoda...
OdpowiedzUsuńNie mogę się na książkę natknąć.A chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na prozę Jio, a Twoja recenzja jeszcze ją wzmocniła. Bardzo się cieszę, że tak Ci się podobało - na pewno spodoba się i mi ;)
OdpowiedzUsuńTaka ocena to aż chętnie sięgnę!
OdpowiedzUsuńWłaśnie kończę czytać ,,Marcowe fiołki". Przypadły mi do gustu, więc po tę pozycję też sięgnę.
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja, ale smutny temat :(
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja. Pełna emocji i szczerości. Na tę książkę mam chrapkę od jakiegoś czasu, ale na razie przegrywa wobec innych zobowiązań czytelniczych...
OdpowiedzUsuńLubię takie smutne historie, a jeśli książka na długo pozostaje w pamięci... trzeba przeczytać i tyle :)
OdpowiedzUsuńZ innej książki wiem, że ta autorka ma naprawdę dobry styl, ale jak dla mnie jest on taki jakiś za bardzo... kobiecy. Nie umiem tego inaczej określić... W każdym razie wierzę, że jej powieść może przeszywać serce itp. Dla mnie to jednak chwilowo jakieś takie niepokojące by było, więc nie wiem, czy bym się zdecydowała przeczytać.
OdpowiedzUsuńMam jej Marcowe fiołki i Dom na plaży, ale jeszcze nie czytałam. Tę też mam w planach.
OdpowiedzUsuńInteresująca książka z ciężką tematyką. Zajrzę, ale w przyszłości.
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie książki autorki w poprzednich wydaniach - kieszonkowych. "Jeżynowa zima" to wspaniała książka, w moim rankingu na drugim miejscu po "Domie na plaży". Wspaniała historia...
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Książka wydaje się bardzo ciekawa, z chęcią po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńO jej! Chcę tej książki, bardzo! Czytałam już dwie tej autorki i podobają mi się jej historie, takie ciepłe, mądre. A do tego widzę, że i ta jest życiowa, i zawiera elementy przeszłości - lubię takie odniesienia. Koniecznie muszę ją mieć!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej autorce, ale nie o tym tytule;) Czuć, że bardzo Ci się podobało:)
OdpowiedzUsuńNie znam autorki, ale po przeczytaniu tej recenzji mam dużą ochotę przeczytać tę książkę. Czuję, że to będzie poruszająca lektura :)
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała przeczytać tę książkę. Niedawno miałam okazję poznać ''Marcowe fiołki'' tej autorki, które mnie urzekły, dlatego liczę na to, że i tym razem będzie podobnie.
OdpowiedzUsuńLubię sięgać po książki, w których autorzy decydują się na dwutorową narrację, szczególnie jeśli mowa o współczesnych i odległych wydarzeniach :)
OdpowiedzUsuńAutorkę już troszkę znam i od razu pokochałam jej powieści, dlatego tę oczywiście również z wielką przyjemnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy do końca dla mnie, bo jestem zazwyczaj bardzo wybredna jezeli chodzi o tego typu historie, ale myslę, że mojej mamie bardzo by sie spodobala.
OdpowiedzUsuńKsiążki tej autorki ciągle przede mną, ale mam na nie ochotę.
OdpowiedzUsuńZabieram się jutro za jej czytanie, więc zerknęłam tylko na podsumowanie. Cieszę się, że tak bardzo ci się spodobała. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Marcowe fiołki" autorki - ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie :) Polecam :) chętnie zapoznam się z kolejnymi powieściami pani Jio.
OdpowiedzUsuńCzytając Twoją recenzję miałam ciary, a to może oznaczać tylko jedno - MUSZĘ PRZECZYTAĆ i to szybko!
OdpowiedzUsuńNie odmówiłabym ;)
OdpowiedzUsuńZ początku myślałam, że to historia zupełnie nie dla mnie, ale po przeczytaniu recenzji ciężko powiedzieć mi nie tej książce. Dawno nie czytałam powieści o takiej tematyce i chyba czas do niej wrócić :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nigdy nie miałam okazji żegnać kogoś bliskiego. Książkę jednak przeczytam, bo treść zachęca.
OdpowiedzUsuńNie będę ukrywać że recenzja porwała mnie do sięgnięcia po tą książkę, dlatego muszę ją przeczytać. Koniecznie !! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam 'Marcowe fiołki" tej autorki i jestem pod ich ogromnym wrażeniem. To była wspaniała powieść o miłości, poszukiwaniu tożsamości oraz tajemnicy sprzed lat. Chciałabym więc przekonać się sama, jak autorka wypadła w innych powieściach.
OdpowiedzUsuńTeż autorki nie znam. Po przeczytaniu Twojej recenzji stwierdzam, że chętnie to zmienię :)
OdpowiedzUsuńJakże mogłabym zatem, przejść obok tej książki obojętnie? Ebook już mam załatwiony, więc tylko czekam na chwilę, aż nauka nie będzie aż tak wielkim priorytetem w danym dniu i będzie mi dane zaznajomić się z nią. Nie mogę się doczekać, aż poznam książkę, która zrobiła na tobie TAK WIELKIE wrażenie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie znam twórczości tej autorki, ale mam w planach inną jej powieść. Po ten tytuł też z pewnością sięgnę, bo lubię historie, które wywołują emocje i na długo zostają w pamięci.
OdpowiedzUsuńMam ją w planie przeczytać już od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńZgłosiłaś się u mnie na blogu do wyzwania Stare, dobre czasy, a ta książka jak najbardziej pasuje :)
OdpowiedzUsuń